niedziela, 4 września 2016

Szanghaj Happy Valley


Ponieważ nie samymi zabytkami człowiek żyje , wpisy o Szanghaju zacznę od obrzeży miasta. Happy Valley to nic innego jak park rozrywki. Oczywiście jak wszystko co chińskie, jest ogromny, zresztą największy w Chinach. Powstał w 2009 i kosztował krocie. Zajmuje 213 akrów (na pewno każdy teraz szybciutko przeliczy to na metry kwadratowe ), składa się z 7 części tematycznych. Oprócz atrakcji dla małych i dużych dzieci pomysłodawcy zadbali też o część dla relaksu- w części parku o nazwie Shangri-la Woods można na chwilę oderwać się szaleństwa i nacieszyć się ciszą i spokojem w cieniu drzew.
Dojazd do Happy Valley jest bardzo prosty, wystarczy wsiąść w linię metra nr.9 , kierunek Sognjiang South Railway Station i wysiąść na stacji Sheshan- to jakieś 40 kilometrów od centrum Szanghaju. Ponieważ park otwierają dopiero o 9.30 a część atrakcji jeszcze później, wybraliśmy się tam niespiesznie, tak aby ominąć poranny szczyt komunikacyjny.
I tu ciekawostka. W pekińskim metrze żeby wsiąść do pociągu należy się pchać gdyż do pociągu jednocześnie się wchodzi i wychodzi.. Więc wysiadając również trzeba zawalczyć o swoje. Jeśli będziecie czekać aż ktoś was przepuści to z góry będziecie skazani na porażkę i jazdę na kolejną stację.
Szanghaj jest nieco bardziej cywilizowany, zresztą linie i strzałki  wyrysowane na peronie dokładnie wskazują jak należy się zachować, więc przy każdym skraju bramki do wejścia do pociągu ustawiają się dwie kolejki, które grzecznie wpychają się bokiem do środka wagonu a środkiem wylewa się tłum wysiadających.
Pewnie spytacie "jakie bramki?" Na większości nowych stacji perony są odgrodzone od metra szklaną konstrukcją z rozsuwanymi drzwiami. Myślę, że to względy bezpieczeństwa- zwłaszcza przy tej ilości pasażerów.

Wracając jednak do Happy Valley- po dojeździe na stację docelową przeszliśmy kładką na drugą stronę ulicy, odnaleźliśmy bezpłatny autobus w kolorze pomarańczowym i po chwili, gdy autobus się zapełnił ruszyliśmy do wesołego miasteczka. Oczywiście przy kasach było sporo młodzieży, ale zakup biletów odbył się bardzo sprawnie. Koszt takiej całodziennej zabawy czyli coś w rodzaju biletu "open" to 230 rmb.  Oczywiście za jedzenie i napoje na miejscu trzeba  płacić dodatkowo.A niestety nie ma w czym wybierać: Pizza Hut, KFC, East Dawning a do tego tea house i coffee house. Na szczęście przezornie zaopatrzyliśmy się w smaczniejsze przekąski wcześniej wiedząc, że zabawimy tam ładnych  kilka godzin.
Co do atrakcji- chyba największym zaskoczeniem był dla mnie drewniany roller coaster o wdzięcznej nazwie Fire Ball. Na początku uznałam, że to za słaba atrakcja jak dla mnie i zamierzałam go po prostu pominąć. Dałam się jednak namówić i muszę przyznać, że chyba nigdy się tak nie bałam. Fire Ball jest w całości wykonany z drewna, wygląda niepozornie, ale... rozpędza się do prędkości 90 kilometrów na godzinę a całość skrzypi i trzeszczy tak, jakby się miała zaraz rozpaść. W życiu nie najadłam się tyle strachu co tam a odczucia dźwiękowe były jeszcze dodatkowo potęgowane wizualnymi, bo oczywiście dałam się również namówić na jazdę w pierwszym wagoniku na samym przodzie...



Ponieważ nie miałam ze sobą kamery , posilę się serwisem youtube żebyście sami mogli zobaczyć:

https://www.youtube.com/watch?v=o-O0gTxln14

Kolejną atrakcją wartą odnotowania jest Diving Coaster. Z górnej platformy rozpościera się przepiękna panorama okolicy, ale też i całego wesołego miasteczka. Przez chwilę oczywiście, bo zaraz potem zamiast panoramy mogłam pooglądać ziemię będąc zawieszona głową w dół a potem sunąć w jej kierunku z zawrotną prędkością:

https://www.youtube.com/watch?v=xWythrBlDdQ


Gyro Swing, którego budowa kosztowała ponad 100 milionów rmb też robi wrażenie. Z wysokości 60-ciu metrów można zachwycić się widokami o ile nikomu nie przeszkadza to, że talerz tej zabawki nieustannie się kręci jednocześnie bujając się jak huśtawka. Ta czarna obwódka tarczy na tle nieba to właśnie pasażerowie Gryo Swing. Dla mnie i mojego błędnika był to gwoźdź do trumny:


https://www.youtube.com/watch?v=VAKK5ee-ars

Czy warto się tam wybrać- oceńcie sami. dla nas była to super atrakcja i niezapomniane przeżycie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Comments System

Disqus Shortname

Copyright © 2016 World on the plate , Blogger