środa, 8 lutego 2017

Foot Massage w Szanghaju




Zwiedzając różne miasta głównie na piechotę po jakimś czasie ma się po prostu dosyć, bo ile kilometrów można pokonywać dzień w dzień- 10, 15, 20? Czasem warto skusić się na odrobinę relaksu, dać sobie chwilę wytchnienia, zapaść się w leżance i pozwolić aby Twoimi zmęczonymi stopami zajęli się chińscy profesjonaliści. Tak, tak, nie ma w tym cienia ironii. Masaż stóp, który sobie zafundowałam w Szanghaju był najlepszym jaki kiedykolwiek miałam.
Nie szukałam miejscówki w dzielnicy francuskiej, bo po pierwsze ceny tam odstraszają, po drugie głównymi klientami są biali więc forma masażu jest ułożona pod nich (tak samo jak chińskie knajpy w Europie- mdłe i nijakie) a po trzecie chciałam spróbować czegoś autentycznego.
To czego szukałam znalazłam w niedużej odległości od Starego Miasta i Yuyuan Garden.
Zakład wyglądem lekko odstraszał, ale ciekawość zwyciężyła.
W środku na klientów czekały wygodne leżanki, na wprost nich telewizja nadawała chiński pop a zrelaksowani  goście popijali zieloną herbatę.
Weszłam.
Cena godzinnego masażu wynosiła 40 rmb (ok.20zł), ale Chińczycy to cwane bestie i oczywiście dolewając do wiadra , w którym moczy się nogi płynu relaksującego nie zająkną się, ze to dodatkowy koszt tak samo zresztą jak specjalny, aromaterapeutyczny olejek do masażu. Także bądźcie czujni.
Sam zakład natomiast wystrojem przypominał jakąś przedziwną mieszankę stylów i epok. Była tam czarno biała podłoga przypominająca pole do warcabów, ściany wyłożone tapetą sypialnianą, której sposób klejenia pozostawiał sporo do życzenia, szafki jak ze szkolnej szatni wf-u, nowoczesny dystrybutor wody, leżanki i ich pokrycie jak z ulicznej wystawki a do tego czyste, białe ręczniki i każde wiaderko wyłożone higienicznie świeżym workiem.




Czy było warto? O tak, była to jedna z przyjemniejszych wizyt w salonie masażu.
Ten akurat mieścił się przy Fangbang Road, na odcinku pomiędzy Henan i Renmin Road,ale sporo ich było również w całym mieście.
Ponieważ ten odcinek Fangbang Road ocalał-pewnie chwilowo- przed wyburzeniem, można tam wciąż znaleźć uliczne kramiki z jedzeniem, między innymi z chrupiącymi plackami ze szczypiorkiem, które szczerze polecam tak samo zresztą jak  każdą formę jedzenia na ulicy.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Comments System

Disqus Shortname

Copyright © 2016 World on the plate , Blogger