sobota, 1 lipca 2017
Nowy Jork- sztuka wyboru
Wyobrażacie sobie taką sytuację w Polsce? Facet z (amerykańską) flagą i psem na spacerze w parku i nikt, absolutnie nikt nie zwraca na niego uwagi. Dodam, że nie jest to reprezentant żadnej narodowościowej bojówki amerykańskiej czy przedstawiciel czystej, jedynie słusznej rasy białej..... To zwykły obywatel, który akurat w ten piękny, styczniowy dzień miał kaprys zaczerpnąć świeżego powietrza w otoczeniu Central Parku.Takich jak on, z własną wizją rzeczywistości, są tysiące. I dla mnie osobiście właśnie to, że nie ma wytykania palcami, deprecjonowania, wyśmiewania czy naigrawania się się jest tym co wyróżnia Amerykę. Ta szeroko pojęta wolność to coś o czym chyba nawet nie możemy jeszcze marzyć. Coś, co urzeka od pierwszej chwili i na długo zapada w pamięć. Przykłady można by mnożyć. Bo tak naprawdę, i jest to moją filozofią od dawna, jest to, że tak naprawdę o naszym życiu, jego formie, kształcie, powinna decydować nasza własna wola, własne wyobrażenie. Oczywiście nie mówię tu o skrajnych przypadkach, ale tak na dobrą sprawę dlaczego mam własne życie przeżywać na czyjąś modłę? Czy wchodząc w wiek dojrzały koniecznie muszę nosić garsonkę, loki-koki i rajtuzy? A jeśli mam ochotę chodzić po ulicy w styczniu w dresie i crocsach to co? Nie wolno mi?
Dziś miało być o must see/must-be. I to chyba jeden z ważniejszych elementów, na który warto zwrócić uwagę będąc nie tylko w Nowym Jorku , ale i w Stanach w ogóle.To naprawdę robi wrażenie.
Natomiast jeśli chodzi o miejsca typowo turystyczne to umówmy się- nie ma możliwości żeby przez tydzień, dwa czy trzy zobaczyć wszystko. Tak naprawdę Nowy Jork można poznawać latami a to jak się zmienia chyba najlepiej przedstawiają filmy Woody`ego Allena.
W Nowym Jorku mamy możliwość kupienia różnego rodzaju karnetów uprawniających do zwiedzania ze zniżkami (np.New York Pass). Warto jednak zrobić rachunek sumienia przed zakupem takiego karnetu i przeliczyć czy naprawdę chcemy bezmyślnie odhaczać kolejne atrakcje z listy czy po prostu zrobimy to wybiórczo rozkładając ciężar zwiedzania na dwa, trzy pobyty wykorzystując możliwość zwiedzenia niektórych atrakcji za darmo lub płacąc "co łaska".
Niestety sztuka wyboru jest chyba najtrudniejszym elementem związanym z podróżami.
Ja ze swej strony po 6 pierwszych dniach w NYC poleciłabym absolutnie wjazd na dach Rockefeller Center. Bilety można kupić z wyprzedzeniem a w przypadku niepogody zwrócić. Oczywiście największą atrakcją jest zachodzące słońce nad Manhattanem więc warto wjechać nieco wcześniej, znaleźć odpowiednie miejsce i czekać. Ważne aby mieć dobrze naładowaną baterię w telefonie lub aparacie.
Następnym razem skorzystam z dachu jednego z hoteli aby podziwiać panoramę miasta wieczorową porą delektując się jakimś egzotycznym napojem.
Central Park również jest miłym miejscem, które pozwala na chwilę zapomnieć, że jest się w miejskiej dżungli
Myślę, że również warto odwiedzić pomnik w miejscu dawnych wież WTC oraz zajrzeć do Oculusa, aktualnie stacji kolejowej.
Ze względu na zainteresowania własne polecam wizytę w Harlemie. Teatr Apollo, gdzie pierwsze kroki stawiały same znakomitości, a który również gratisowo możemy odwiedzić w niedzielę to miejsce kultowe. Jeśli lubicie gospel, to Harlem jest zdecydowanie miejscem dla Was
I nie wierzcie w to, że to dzielnica niebezpieczna. Może po zmroku owszem, ale w biały dzień spokojnie możecie tam pobuszować.
Tak samo rzecz się ma z Bronxem. Mało tego, to inny świat, który w niczym nie przypomina Ameryki z Manhattanu. Nie będę się rozpisywać, sami zobaczcie:
A wracając na Manhattan- o muzeach napiszę dopiero po wakacjach, tak samo zresztą jak o plażach, outletach, pchlich targach, fajnych punktach gastro, Brooklynie i innych atrakcjach Manhattanu.
Natomiast w kolejnym wpisie przeniesiemy się na drugą stronę Stanów a potem trochę do środka :-)
AUTOR:
Ada w kuchni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz